Jak budować ofertę lodziarnio-kawiarni niezależną od pogody? O tegorocznym sezonie lodowym, trendach, przygotowaniach i planowaniu rozmawiamy z Piotrem Kłosińskim, specjalistą ds. marketingu Primulator.
- Chłodne, deszczowe lato mocno uderzyło w tegoroczną sprzedaż lodów.
- Główny sezon sprzedażowy lodów w Polsce trwa od kwietnia do września (ponad 80% rocznej sprzedaży), z pikami maj–sierpień.
- Najbardziej trendujące smaki sezonu 2025 to pistacja w różnych wariantach oraz matcha.
- Klucz w tworzeniu oferty lodziarnio-kawiarni to dywersyfikacja – lokal, który "nie żyje wyłącznie ze słońca", powinien mieć czym grać przez cały rok.
- Układając kartę, trzeba trzymać zasadę 70/30: 70% żelaznej klasyki, która trzyma obrót, a 30% rotujących nowości robi ruch w socialach i daje pretekst, by wpaść "na spróbowanie".
Jakie były tegoroczne wakacje dla branży lodziarskiej?
Piotr Kłosiński, specjalista ds. marketingu Primulator: Chłodne, deszczowe lato mocno uderzyło w sprzedaż. Najbardziej odczuły to formaty uzależnione od pogody takie jak budki i punkty w kurortach, a w małoformatowym detalu wyraźnie przyhamowały lody impulsowe, zwłaszcza w lipcu. Równolegle koszty pchnęły ceny w górę (gałka najczęściej 7–8 zł, w kurortach nawet 10–12 zł), przez co lody częściej były wybierane jako "mała nagroda", a nie spontaniczny impuls. Relatywnie lepiej poradziły sobie lokale całoroczne i punkty w galeriach, gdzie ruch jest bardziej przewidywalny.
Kiedy zaczyna się, a kiedy kończy sezon na lody?
Główny sezon sprzedażowy w Polsce trwa od kwietnia do września (ponad 80% rocznej sprzedaży), z pikami maj–sierpień. Poza sezonem (październik–marzec) sprzedaż utrzymują głównie koncepty całoroczne i kanały detaliczne; sezonowe lodziarnie często zawieszają działalność.
Odwrotnie wygląda sytuacja z zakupem maszyn do lodziarni. Najlepszy "sezon zakupowy" przypada na późną jesień i zimę (październik–marzec). Wtedy mamy spokojną głowę na dobór technologii, lepszą dostępność terminów montażu i serwisu. Co ważne, nie ryzykujemy przestojów w szczycie – robimy instalację, rozruch i szkolenia zespołu poza sezonem, a w końcówce marca i kwietniu można już testować receptury i przygotować komunikację startową.
Jakie trendy panowały tego lata?
Jeśli miałbym podsumować ten sezon jednym smakiem, to bez dwóch zdań była to pistacja – i to w kilku nośnych odsłonach. Z jednej strony "naturalna pistacja": autentyczna, kremowa, bez krzykliwej barwy, która broni się sama. Z drugiej strony wiralowa mieszanka z czekoladą, czyli tzw. "dubajska czekolada", która robi robotę i w sprzedaży, i w kadrach na social mediach. Kontrast zieleni z czekoladą to magnes na oko. Obok tego coraz wyraźniej wybijała się matcha: świeża, lekko roślinna, świetnie grająca w duetach (choćby z białą czekoladą czy yuzu). Krótko mówiąc: "zielone" smaki ustawiły ton całemu latu.
Mocnym trendem który widzimy jako dystrybutor maszyn do lodów, są lody włoskie. Słynne lody Caprigiani (które z sentymentem zna starsze pokolenie) wracają, ale w wersji "next-gen". Soft zaczyna przebijać rzemiosło tam, gdzie liczą się tempo i show. Wysoka, idealnie spiralna porcja, szybka wydawka, zero wahania jakości obsługi przy zmianie personelu. Do tego "premiumizacja" zrobiła swoje: bazę można dziś zbudować czysto i "na smak" (pistacja soft, jogurt, sorbety), a całość zagrać warstwami np.: dip w czekoladzie, pistacjowy "crack", prażone okruszki, sos z prawdziwego owocu. Ten miks: smak i obraz, zdefiniował to lato w lodach.
Jak sobie radzić, jeśli lato jest chłodniejsze? Jak budować ofertę w kawiarnio-lodziarni?
Klucz to dywersyfikacja – lokal, który "nie żyje wyłącznie ze słońca", powinien mieć czym grać przez cały rok. Rdzeniem jest kawa (codzienny ruch i najlepszy cross-sell): klasyki na ekspresie, affogato i ice latte z kulką wybranych lodów, cold brew z cytrusowym twistem. Do tego można dołóż gorącą czekoladę, herbaty i napary (idealne na "niepogodę") oraz ciepłe desery i przekąski, które pięknie niosą lody: gofry i bubble waffles, naleśniki, szarlotka, brownie. Latem dochodzą granity, shake’i i mrożony jogurt; zimą – limitki korzenne, piernikowe i pomarańcza z czekoladą. Układając kartę, trzeba trzymać prostą zasadę 70/30: 70% żelaznej klasyki, która trzyma obrót, a 30% rotujących nowości robi ruch w socialach i daje pretekst, by wpaść "na spróbowanie".
Technologia, która to ułatwia, to nasze podwórko. Do kawy: automat WMF tam, gdzie liczy się powtarzalność i tempo, albo klasyczny ekspres FEAMA + młynek Mahlkönig + tamper automatyczny Puq Press, jeśli stawiasz na "baristyczny" charakter. Do przekąsek lub deserów: Merrychef (piec hybrydowy) dla chrupiących gofrów, odgrzewki ciast "just-in-time" i ciepłych dodatków w 30–90 sekund. Do lodów wiadomo, że linia Carpigiani, słynąca z jakości i niezawodności. Całość można skalować: od małego baru kawowego z jedną witryną po pełny układ produkcyjny na zapleczu – ważne, żeby każdy element dokładał marżę i nie komplikował pracy, a przy tym pozwalał przygotować menu, które będzie wabikiem dla klientów.
Artykuł ukazał się na portalu Horecatrends.pl